Dawno na "tapetę" nie wlazła moja bestyjka - Fifi, zwana w różnych kręgach "Paskudą" bądź szczurem. Bo w sumie, proza codziennego "psiego życia" (spacer, sen, spacer, zabawa, spacer, sen) jest niczym interesującym i szczególnym. Ale ostatnio miałem pewien problem.
Wczoraj wróciłem do domu. Na dworze było -1°C. Żona mówi: "Ale dziś ciepło". Gdyby taka temperatura zastała nas we wrześniu, wówczas wszyscy psioczylibyśmy na nieludzkie zimno. A jak jest z tym na świecie? Znalazłem gdzieś w sieci to, w jaki sposób poszczególne narody odczuwają temperaturę.
IRC. Literki, boty, kanały. Ale przede wszystkim ludzie.
Dawno temu, w czasach jeszcze licealnych (może był to 97 a może chwilę później) ktoś pokazał mi jak się z tego korzysta. Pierwsze uczelniane konto shell, konto novelowe do logowania się do terminali pożyczone od jakiegoś pracownika UMCS, wielogodzinne okupowanie ZIOPC*.UMCS.LUBLIN.PL i wszechobecnego dupa.8 To były czasy.
Jak pisałem w artykule o naciągaczach domenowych - nie liczyłem na to, że będę potrzebował dalej z nimi się użerać. Zresztą, gdy którykolwiek z moich Klientów ma problem z tymi sprawami, zwraca się do mnie lub prosi ewentualnego oferenta o kontakt ze mną, jako z firmowym informatykiem.
Po kilku ostatnich telefonach wykonanych na stare numery moich znajomych okazało się, że przeniesione numery są do Play'a. Teoretycznie ilość darmowych minut jest wystarczająca, więc nie płaczę z tego powodu. Chodzi jednak o zachowanie moich rozmówców po drugiej stronie.
Dziś na chwilę wyjechałem z biura. Jakaś awaria u Klienta. W międzyczasie dzwoni pracownik: "Jarek, dzwonili jacyś z rejestratorni domen. Tu masz numer". To było ze dwie minuty temu
Domyślając się, gdzie się dodzwonię, chwyciłem za słuchawkę.
Medykiem nie jestem. Dlatego proszę tego nie traktować jako poradnik i proszę mi wybaczyć błędy w nazewnictwie. Ot, taka informacja z dzisiejszego dnia.
Jakby nie patrzeć, kalendarzowa zima trwa już od kilku tygodni. Co prawda, jej przebieg był do tej pory bez opadów śniegu i ujemnej temperatury. Do wczoraj.
Wczoraj, 5 stycznia pod jednym z lubelskich marketów podszedł do mnie człowiek. Poprosił o jakieś pieniądze na pociąg na Pomorze. Powiedziałem, że na pociąg dostanie, na wino - nie.
I tu zaczynają się schody.
Dziś przywitaliśmy Nowy Rok.
Jaki był stary? Jaki będzie nowy?
Generalnie, nie mam co narzekać na stary. Mogę sobie (i Wam) życzyć, aby ten Nowy był trochę lepszy.